rowerem po Morawach


Rowerem po Morawach

Morawskie szlaki winne rowerem

Dzień pierwszy dojazd - Valtice, 30 lipca 2016
Rowery zapakowane, Google poprowadziły nas sprawnie do Valtic – naszej bazy noclegowej. Popołudnie, Upalna pogoda, trochę plączemy się pod Valticami z powodu remontów drogi. W dobry humor wprawia nas pogoda (w Polsce było o wiele chłodniej) i tłumy  rowerzystów jeżdżących po okolicach. Znajdujemy hotel, wyładowujemy bagaże a tu burza. Więc spokojnie możemy zwiedzić piwniczkę hotelową i oczywiście spróbować wina i lokalnego jedzenia. Miasteczko piękne, zamek, park, piwnice wypełnione winem, sklepy winiarskie – a nawet narodowe centrum winiarskie, kilka knajpek no i oczywiście sklep rowerowy.  Po raz pierwszy zawiodła mnie prognoza pogody: wróżyła ok. 18 stopni. Tymczasem cały czas był upał i zabrane koszule z długim rękawem na nic się nie przydały. Przed nami morawskie szlaki rowerowe.




Dzień drugi 31 lipca
Valtice- Lednice – Hlohovec – 34 km
Na Morawach preferuje się aktywny wypoczynek. Prawie wszyscy wczasowicze z naszego hotelu, wyruszają rankiem  ubrani oczywiście w stroje rowerowe. Czesi zabierają do przyczepki niemowlaka i około roczne dziecko.
Ruszamy na północ w kierunku Lednic. Ku mojej uldze, ponieważ w przeciwnym kierunku, nad Valticami góruje wyniosłe wzniesienie. Na początek zamierzamy zwiedzić park rozciągający się między Valticami a Lednicami, pełen romantycznych zabytków pozostawionych przez rodzinę Lichtesteinów. Rejon ten nazywany jest ogrodem Europy.  Ruszamy przed siebie piękną ścieżką, prowadzącą przez lasy, mijamy tłumy rowerzystów, całe rodziny, z małymi dziećmi. Pierwszy odpoczynek to Rendez-Vous - świątynia bogini łowów Diany. Zwyczajowo spożywano tutaj także śniadania – współcześnie również wszyscy rozkładają się tu na trawie by odpocząć. Nieopodal napotykamy położoną między drzewami kaplicę Św. Huberta. Po paru kilometrach rzeźba trzech gracji i półokrągła budowla z kopiami antycznych rzeźb. Po raz pierwszy napotykamy tam lokalną atrakcję  - w przenośnym wózeczku jest sprzedawane wino, którym mogą się raczyć zmęczeni turyści. W zasadzie zmęczyć się podczas tej wycieczki nie sposób bo atrakcje położone są w niewielkiej odległości. Następnie napotykamy Zameczek Graniczny – wykupujemy bilety i wchodzimy na górę by choć trochę się zasapać. I podziwiamy piękny widok na park i staw Hlohowecki. Mijamy minaret, kanały po których turyści podróżują stateczkami i docieramy do Lednic. Upał wygania nas z parku wokół zamku. Niewątpliwie piękny ale nie w temperaturze 30 stopni. W kierunku Valtic prowadzi nas piękna droga między polami, rzeką, słonecznikami. W pewnym momencie gubimy drogę  - na skutek remontu drogi, trzeba rowery  poprowadzić. A potem pod górę i do Valtic. Na pyszne winko i lokalne jedzenie. 

Świątynia Diany na Morawach. Rejon Lednicko-Valticki pełen rowerzystów.
Świątynia bogini Diany czyli Randez-vous
z zameczku granicznego na Morawach rozciąga się piękny widok na okolicę i Staw Hlohowiecki
Widok z zameczku granicznego
Morawy na rowerze - Lednicko-valticki areał

Morawy na rowerze. Do Lednic na rowerze
W drodze do Janohradu - romantycznej imitacji zamku średniowiecznego




Janohrad - romantyczne ruiny udające średniowieczne. Obok miejsca do odpoczynku, kanły i stawy. Miejsce startu wycieczek łódeczkami
Romantyczna imitacja ruin średniowiecznych

odpoczynek pod zameczkiem
Do Lednic na rowerze. Piękny ogród zachęcający do przechadzek
Pałac w Lednicach
Morawy na rowerze. Lednice na rowerze. Ogród pod pałacem.
Ogród pod zamkiem lednickim
piękny ogród pod pałacem w Lednicach


Dzień trzeci – 1 sierpnia
Valtice- Herrnbaumgarten - Mikulov-Hlohovec-Valtice -  54 km
Tym razem wysiłku nie dało się uniknąć. Wspinamy się na górę górującą nad Valticami. Mijamy podziemia winiarskie, winnice, łapiemy chwile odpoczynku pod pretekstem robienia fotografii. Docieramy do najwyższego punktu – romantycznej kolumnady Reistna. Z jej dachu można zobaczyć Mikulov, Pavlovskie wzgórza czy pałac w Lednicach. W cieniu oczywiście odpoczywają tłumy rowerzystów. Na wzgórzu widać wspaniałą autostradę rowerową  i choć to pewnie jest droga również dla samochodów to żadnego nie widać. Skusiła nas i już po chwili mkniemy w kierunku Austrii. Rowerzyści zostali za nami, prawdopodobnie wybrali trasę, którą i my mieliśmy podążyć  - do Mikulowa. Przed nami droga bez wybojów i dziur, winne i słonecznikowe pola, miejsca odpoczynku dla zmęczonych. Wzniesienia dają nam się we znaki dlatego po zjechaniu do austriackiej wymarłej miejscowości skręcamy w kierunku Czech. Zwłaszcza, że zniechęciły nas oznakowania znane z Francji – las prywatny, wstęp zabroniony. I tutaj po raz pierwszy i ostatni na szczęście zawiodłam się na oznaczeniach trasy albo na mężu. Wsród pól słonecznika zgubiliśmy trasę. I choć Mikulov był widoczny ( a może właśnie dlatego) źle skręciliśmy i wylądowaliśmy na drodze szybkiego ruchu. Przemykaliśmy między ciężarówkami, ledwo rejestrując obóz dla uchodźców umieszczony w dawnym przejściu granicznym, i tą nieprzyjemną trasą dotarliśmy do Mikulova. Wymęczeni, musieliśmy szukać miejsca którym można usiąść (tłumy turystów) i zjeść. Powłóczyliśmy się po rynku, posiedzieliśmy na zamkowym murku i wyruszyliśmy do Valtic. Droga była spokojna i cicha, wiodła przez wioskę winiarską Sedlec, wzdłuż stawu rozciągającego się pod Valticami. Do samych Valtic trzeba było podjechać pod górę ale to już był ostatni wysiłek. 

 
Morawy na rowerze - widok na Valtice
Valtice.
Kolumnada nad Valticami - wycieczka rowerowa po Morawach
Kolumnada nad Valticami
droga rowerowa koło Kolumnady

droga między słonecznikami i winnicami

czyli trasy rowerowe w Austrii
miasteczko w Austrii z oryginalną ozdobą

Mikulov
Mikulov, rynek pełen turystów oczywiście na rowerach
rynek w Mikulovie
Sedlec wioska winiarska na Morawach. Zawsze pełna turystów na rowerach popijających wino
wioska winiarska Sedlec
Sedlec. Wino kupuje sie na kieliszki ale oczywiście butelkę też można
odpoczynek w wiosce winiarskiej
Sedlec - rowery parkują a właściciele piją wino

Sedlec. romantyczny widok naprzeciw winiarni, jezioro pełne ptactwa.


Dzień czwarty – 2 sierpnia 
Valtice – Mikulov- Dolni Vestonice – Strachotin – Pavlov – Hlohovec – Valtice – 64 km

Ponownie wspinamy się pod górkę górującą nad Valticami. Tym razem zamiast w kierunku Austrii jedziemy drogą w kierunku Mikulowa. Droga początkowo również dla samochodów (ale mało uczęszczana) wiedzie pod górki albo z górki. spotykamy gromady rowerzystów, niektórzy zsiadają z rowerów przy większych podjazdach. Następnie droga wije się między polami ze wspaniałym widokiem na Mikulov.

droga do Mikulova
Mijamy czeskich rowerzystów w tym małe dzieci, które pouczane są przez rodziców co do techniki jazdy. Trzeba się natrudzić by nie być prześcigniętym przez młodych rowerzystów. Jedziemy wzdłuż granicy z Austrią, napotykamy sugestywny pomnik ofiar żelaznej kurtyny.

Pomnik ofiar żelaznej kurtyny


Następnie, drogą pełną opadających mirabelek dojeżdżamy do Mikulova. Już pewnie poruszamy się po ulicach miasteczka i wybieramy knajpki, przy których zaparkowane są dziesiątki rowerów. Opuszczamy Mikulov tym razem wspinając się na wysokie wzgórze.

widok na Mikulov od strony Palavy

Na szczycie wzgórza czas na odpoczynek pod pretekstem oglądania pięknych widoków na Mikulov. I tak znajdujemy się wśród wzgórz Palavy – rezerwatu biosfery. Podjazdy są długie i męczące ale ruch samochodów nieduży i w razie potrzeby można spokojnie odpocząć na poboczu. Dojeżdżamy do Klentnic, przepięknie położonej miejscowości i pędem ruszamy z górki. Jakie to szczęście, że nie musimy pod nią podjeżdżać – bo zjazd był długi i aż mi ręce ścierpły od kurczowego trzymania hamulców. Nad nami góruję białe wzgórza Palavy.

Klentnice
wzgórza Palavy
Docieramy do rozlewiska rzeki Dyji i nie możemy oprzeć się przyjemności przejażdżki długim mostem przez rozlewisko. Po drugiej stronie w miejscowości Strachotin jemy obiad i wracamy przy okazji oglądając rozliczne domki letniskowe nad rozlewiskiem. Są o wiele skromniejsze niż nasze osiedla letniskowe (a nawet bardzo skromne).

most na Dyji



letnisko

Ale jeśli korzystało się z długiego zjazdu – to trzeba ponownie wspiąć się na wzgórza palavskie. Chwile wspinaczki przerywamy w muzeum archeologicznym w Pavlov. Mimo że widzimy ogrom ludów, które przetoczyły się przez te ziemie i uświadamiamy sobie znaczenie bramy morawskiej, to niewątpliwie nie oznacza to braku gór. Zmęczona próbuję pedałować, wyprzedzają mnie rowerzystki, które mówią coś o pięknie takich pagórków (bariery językowe nie są wielkie, Czesi proszą nawet by mówić w języku polskim). 



podjazd za miejscowością Pavlov
punkt winiarski dla zmęczonych

Na szczęście odzyskuję siły i poprzez Klentnice docieramy do Mikulowa. A stamtąd już znaną nam drogą, wzdłuż stawów Lednickich wracamy do Valtic. Mijamy winiarską wioskę Sedlec (uroczą, położoną wzdłuż punktów widokowych nad stawami. Tłumy rowerowych turystów zatrzymuję się w wiosce i korzystają z dobrodziejstw budek winnych . Obok budek stojaki dla rowerów, zabawki dla dzieci, ławeczki. Można skosztować wina przed wyborem, jednym słowem popijam to białe to czerwone. Dopiero po kilku dniach zadaję sobie pytanie jak to pogodzić wymogiem trzeźwości ? No cóż na moje usprawiedliwienie: wielu rowerzystów korzystało ze stojaków przy sklepiku. Wzdłuż stawów droga jest całkiem płaska, a na ostatni podjazd przed Valticami już nie zwracamy uwagi (pomyśleć ,że pierwszego dnia był dla mnie problemem). Wzgórza palavskie były wymagające.

Dzień piąty – 3 sierpnia
 Valtice – Podivin – Vrbice- Cejkovice – Valtice  - 70 km

Komentarze