Dolina Loary na rowerze
Zamki nad Loarą
Dolina Loary na
rowerze
Czytaliście książki z serii Pan
Samochodzik? Książki Z. Nienackiego i A.
Szklarskiego (seria o Tomku Wilmowskim) były znane kiedyś wszystkim nastolatkom.
Gdzie zatem udać się na rower do
Francji? Oczywiście nad Loarę – zamki nad Loarą zostały opisane w powieści „Pan
Samochodzik i Fantomas”. Okazało się, że trasy rowerowe nad Loara są znakomite: dobrze oznaczone, bezpieczne, pełne atrakcji i smaków (wino!). Po kilku latach mogliśmy francuskie szlaki zamków porównać z najsłynniejszym polskim odpowiednikiem: Szlakiem Orlich Gniazd. Wyprawę było
ciężko zaplanować, brak map – kupiliśmy za jakąś niebotyczną sumę na allegro mapę doliny Loary,
brak przewodników, a nawet z relacjami w
sieci było krucho. Postanowiliśmy pojechać samochodem i zabrać swoje rowery.

Mieszkamy w okolicach Szczecina ale i tak droga była długa więc na dwa dni
zatrzymaliśmy się w Trewirze. Następnie prosto do miejscowości Le Marechalerie –
niedaleko Tours oczywiście (ze względu na Pana Samochodzika ). Le Marechaliere
okazało się miasteczkiem, z którego robiliśmy wyprawy w kierunku górnego i
dolnego biegu Loary). Mapę szlaku zamków
nad Loarą dostaliśmy od gospodarza, który zaznaczył nam zamki godne zwiedzenia.
No i jeszcze dał nam ostrzeżenie- to nie
jest Paryż albo inaczej Paryż to nie Francja. Że tak jest okazało się następnego
dnia – chcemy ruszyć na wycieczkę a sklepy zamknięte. Jedyny pod miastem Intermarche
otwierany był w niewiarygodnych godzinach
9- 12, 15-17. Po 12. 30 zamierają we Francji sklepy a nawet restauracje. Trudno
mi było przyzwyczaić się do jedzenia o godzinie 12 – ale skusiliśmy się raz czy
dwa bo przed zamknięciem knajpki za pół ceny serwują tzw. mały lunch –
składający się z trzech dań (aczkolwiek niewielkich). W niedzielę oczywiście
zamknięte. Bieda tym którzy nie zdążą kupić chleba czy bagietek. W miastach nad
Loarą widziałam dantejskie sceny – kiedy turyści błagali o wpuszczenie do sklepu
przed jego zamknięciem. Nie lepiej było z restauracjami. Były oczywiście zamknięte
i otwierane w odpowiednich godzinach co nie znaczy że łatwo było dostać stolik. Francuzi wraz z całymi rodzinami siedzieli
przy obfitych kolacjach (naprawdę nie wiem gdzie ci szczupli ludzie mieścili
przystawki i kolejne dania) popijając to winem oczywiście. Uzyskanie wolego
stolika graniczyło czasem z cudem – bo wszystkie były zarezerwowane. Właśnie
ten tryb życia Francuzów był najciekawszy – wszędzie poruszali się z gromadką
dzieci i w każdym zamku dla dzieci były liczne udogodnienia – od przewijaków po
naprawdę duże place zabaw dla pociech w różnym wieku – od domków na drzewie po
średniowieczne gry. Nic dziwnego że
Francuzi zwiedzali zamki nad Loara z dziećmi i to nierzadko ogarniając ze troje
maluchów. Wylegiwali się z najmłodszymi na trawnikach, podczas kiedy starsze
grały w gry lub zwiedzały zamki. Trasy rowerowe były znakomicie przygotowane,
najczęściej biegły bocznymi drogami lub wyasfaltowanymi dróżkami wśród winnic i
słoneczników. Nie sposób było się zgubić bo liczne drogowskazy wskazywały drogę
– od głównego szlaku odbijały drogi do poszczególnych zamków. Nie mogę tego
porównać do żadnego ze znanych mi szlaków w Polce. Szlak znakomicie
przygotowany do przemierzania go z sakwami czy przyczepkami , zatrzymywania się
na polach namiotowych pod zamkami i degustowania wina z winiarni położonych w
każdej miejscowości. I to chyba najlepszy sposób poruszania się nad Loarą. My w
razie potrzeby poruszaliśmy się samochodem z rowerami na szynie. Kilometrów nie
robiliśmy zbyt wiele ale przecież trzeba było zwiedzać zamki. Trudno tu o
porównania ale można zauważyć pewne mankamenty szlaku. Nie spotkałam nigdzie punktów
naprawy rowerów. Być może są ale naprawdę ich nie widzieliśmy, miasteczka na
szlaku (przed wieczorem oczywiście są zupełnie bezludne – no chyba że większe). Szlak z widokiem na Loarę (po której
przemykały od czasu do czasu kajaki) jest piękny ale słynne lasy
choćby w okolicach Chambord
uznaliśmy za przereklamowane. W dodatku część z nich jest ogrodzona
płotem z zastrzeżeniem, że to teren prywatny. Kilometrów nie zrobiliśmy zbyt wiele
ale przecież trzeba było zwiedzać zamki. A zamki w dolinie Loary są piękne.
Wycieczka pierwsza
Langeais – Villandry- 33 km
Wycieczkę zaczynamy od Langeais. Nad miejscowością góruje zamek, który
został zbudowany już w X wieku.
 |
widok z zamku Langeais na miasteczko |
Za
czasów Ryszarda Lwie Serce obwarowania zostały rozbudowane i warownia stała się
ważnym punktem obronnym.
 |
zamek w Languais |
Po zniszczeniach w czasie wojny stuletniej zamek został
odbudowany i do dziś prezentuje piękny średniowieczny styl a w dodatku w środku
możemy obejrzeć bogate wyposażenie z XV wieku. W zamku odbył się ślub ostatniej
niezależnej księżny Bretanii (od tego czasu datuje się unię między Francją a
Bretanią). Sceny z epoki i ze ślubu są plastycznie przedstawione za pomocą
manekinów ubranych w stroje z epoki.
 |
jeden z arrasów zdobiących zamek |
Przez park, między starymi drzewami, ścieżki
wiodą do kolejnych punktów zabaw dla całej rodziny. Gry nawiązują do tych
znanych w dawnych czasach ale znalazł się również domek na drzewie.
 |
domek (zamek) na olbrzymim drzewie w parku w Languais |
 |
park przy zamku wypełniony pomnikami przyrody - drzewami i trasami z zadaniami do wykonania |
 |
szare dachy miasteczka |
W kierunku
Villandry prowadziła nas trasa rowerowa poprowadzona mało uczęszczaną drogą
wzdłuż Loary. Na rzece próbowali radzić sobie z wartkim nurtem i zakolami
piasku uczestnicy spływów kajakowych.
 |
spływ kajakowy rzeką Loarą |
 |
widok na Loarę ze szlaku rowerowego |
Posłuchaliśmy naszego gospodarza (po
francusku oczywiście żadne z nas nie mówiło, porozumiewaliśmy się z nim za
pomocą łamanej angielszczyzny) i w Villandry kupiliśmy bilety uprawniające nas
jedynie do zwiedzenia ogrodów. Ogród jest olbrzymi, kilkupoziomowy, założony w
stylu renesansowym, aczkolwiek wśród drzew położonych na górnym tarasie widać
chyba elementy ogrodu angielskiego. Entuzjaści ogrodów spędzą tam zapewne cały dzień. Dzieci mogą się bawić w labiryncie zielonych roślin, nad którymi góruje wieża by móc odnaleźć pociechy. Dorośli mogą skosztować w restauracji potraw ze składników czerpanych z ogrodu.
 |
Ogród przy zamku Villandry w stylu renesansowym |
Chętnie spacerowaliśmy wśród drzew z powodu
upału, ludzie rozkładali się na kocykach równie chętnie na trawiastych zboczach
wzdłuż wody. W wielu zamkach można kupić bilety uprawniające do zwiedzania ogrodów
lub wnętrz albo łączone. Bilety niestety są dość drogie i stanowiły sporą część
kosztów.
 |
meandry zamkowego ogrodu, nieco dalej nad kanałami i fontannami turyści wylegiwali się na kocach |
 |
renesansowy ogród w Villandry |
 |
zamek w Villandry, niezależnie od rodzaju biletu wszyscy mogli podziwiać ogrody z tarasu zamku |
 |
ogrody Villandry pełne roślin ozdobnych i ziół |
 |
w górze widoczna ściana lasu - to też część ogrodu, dająca schronienie przed upałem |
 |
rośliny w ogrodzie, często używane w zamkowej restauracji |
Zamki nad Loarą
Wycieczka druga czyli zamek Śpiącej Królewny i spotkanie z Joanną d'Arc
Langeais – Usse – Chinon – 62 km
Samochodem, z przypiętymi rowerami
dojechaliśmy do Langeais. Udaliśmy się tym
razem w przeciwnym kierunku, do zamku, którego nasz gospodarz nie polecał ale
nie mogliśmy go bo podróżowaliśmy z nastoletnią córką.
Był to zamek śpiącej królewny – Usse. Zamek w Usse zainspirował Charlesa
Perraulta do napisania historii o śpiącej
królewnie, a Walta Disneya do stworzenia zamku Kopciuszka. Pierwsze
umocnienia w Usse i forteca powstała już w XI wieku ale zamek rozbudowany został
w XV- XVI wieku. Oczywiście są tam również ogrody i to równie piękne jak te w
Villandry, tyle że mniejsze. Nic dziwnego bo ogrody tarasowe stworzył Le Notre, projektant ogrodów w Wersalu. W
ogrodach znajduje się również wozownia oraz wystawa kostiumów i kapeluszy. W
zamku Śpiącej Królewny możemy oglądać inscenizacje z bajki, oświetlone
zmieniającym się światłem tworzącym odpowiedni nastrój i muzyką. Wyposażenie
zamku nie było imponujące ale wnętrza i park wystarczyły by zapewnić atrakcje. Ciekawy jest widok na dach zamczyska, pełen zakamarków i kominów. Piękny jest widok na zamek od strony drogi rowerowej, my trochę pobłądziliśmy i przyjechaliśmy od strony miasteczka pełnego oczywiści winiarni i siedzących w nich turystów.
 |
droga rowerowa nad Loarą |
 |
widok z zamku Usse na miasteczko (z tej strony przyjechaliśmy) |
 |
zamek Śpiącej Królewny |
 |
ogrody i droga, z ktrórej roztacza się wspaniały widok na zamek |
 |
ogrody Usse |
 |
historia Śpiącej królewny |
 |
został przedstawiony każdy etap życia królewny |
Musieliśmy ruszyć bo zaplanowaliśmy zwiedzanie jeszcze jednego
zamku: w Chinon. Ten obiekt również odradzał nam gospodarz, o ile zrozumiałam z
tego powodu, że wiele z zamku nie zostało. Ale koniecznie chciałam zwiedzić
miejsce, w którym odbyło się historyczne spotkanie Joanny d'Arc i Karola VII (to w
trakcie którego rozpoznała delfina). Rzeczywiście z potężnej
średniowiecznej warowni wiele nie zostało ale i tak atrakcji było dużo. Wieże, których
roztaczał się wspaniały widok na miasteczko, mury obronne, muzeum poświęcone
Joannie d’Arc , park jak zwykle z olbrzymimi drzewami a pod nimi rozłożone
leżaki i oczywiście miejsca zabaw dla dzieci. Dodatkową atrakcją był karkołomny
zjazd do miasta krętymi, wąskimi uliczkami (spokojnie, można skorzystać z
windy). Miasto Chinon to plątanina kamiennych uliczek z knajpkami (oczywiście
zamkniętymi w odpowiednich porach), miejsce pomników i pamiątek po Joannie d’Arc
i F. Rabelais. Kolejka była również pod muzeum wina.
 |
Mapa - by dotrzeć do Chinon trzeba było odbić od Loary - a to oznacza pagórki |
 |
droga wiodła po pagórkach , między słonecznikami, zbożem i winnicami |
 |
droga obok winnicy, ze słynnym szczepem wina, obok knajpki i sklepiki z winem |
 |
atrakcje dla dzieci - były chyba w każdym zamku |
 |
Widok z jednej z wież zamkowych | |
 |
wieża zamkowa z tarasem widokowym |
 |
zaułki Chinon |
 |
domu sztachulcowe, często spotykane w dolinie Loary |
 |
knajpki, oczywiście zamknięte, zastawa przygotowana na wieczór | | | | |
Wycieczka trzecia
Amboise – Blois
Czyli nie do końca udana wyprawa
Był upał. Gospodarz, z rana jak nas widział, ostrzegał że będzie upał i
obawiał się czy damy radę jeździć na rowerach. Byliśmy dla niego swojego rodzaju atrakcją
bo pozostałym turystom przy śniadaniu opowiadał, że jesteśmy z Polski. My
wykupiliśmy pobyt bez śniadań i zakupy robiliśmy w sklepach w większych
miejscowościach. Z czasem zorientowaliśmy się gdzie można kupić bagietki.
Markety były otwarte w dziwnych jak dla nas godzinach ale lokalne piekarnie
działały i Francuzi nosili wielkie papierowe torby pełne bagietek.
 |
nasza kwatera - widok od strony drogi |
 |
i od podwórka |
Zaplanowaliśmy wyprawę z Amboise do Blois. Jak zwykle pojechaliśmy
samochodem na początek trasy – do Amboise. Po pewnych perturbacjach (to większe
miasto) – gdzie zaparkować, jak wyjechać z miasta (choć oczywiście ścieżki
rowerowe w mieście były niezłe), ruszyliśmy.

Trasa był piękna, wzdłuż Loary
(choć kawałek jechaliśmy dość ruchliwą drogą – nie mogliśmy odnaleźć trasy
rowerowej). Kiedy wreszcie odnaleźliśmy drogę, prostą i łatwą, bez pagórków i
podjazdów, postanowiliśmy się rozdzielić – mąż wybrał jakąś bardziej ambitną
trasę a ja z córką miałyśmy zmierzać prosto do Blois. No i oczywiście złapałyśmy
gumę a zestaw naprawczy mieliśmy jeden – w pakunkach męża. Była pora
południowa, mieszkańców brak, jak to we Francji o tej porze. Turyści również
dostosowali się do zwyczajów, bo ścieżki rowerowe zapełniają się rowerzystami
dopiero po 17. Więc czekałyśmy na pomoc nad strumieniem a do Blois dotarliśmy
samochodem. Już pisałam, że nie zauważyłam punktów naprawy rowerów, nie
widziałam również wypożyczalni, choć na pewno są jak czytałam w pewnej relacji.
Kiedy potrzebowaliśmy jakiejś śrubki, uzyskiwaliśmy pomoc w punkcie naprawy
samochodów. Po 17 ścieżki rowerowe się zapełniały rowerzystami w różnym wieku.
Widziałam nawet turystki bardzo posunięte w latach, pomykające na rowerach i
suszące ubrania na torbach rowerowych. Mam wrażenie, że wszyscy rowerzyści
popijali wieczorami wino na polach namiotowych, które były w wielu miasteczkach.
 |
w stronę Blois |
 |
nad Loarą |
 |
miejsce odpoczynku i pikników, niedaleko pole namiotowe |
 |
parking pod zamkiem |
 |
miasteczko nad Loarą |
Wycieczka czwarta
Blois – Chambord – 54 km
Tym
razem postanowiliśmy zobaczyć dwa zamki (zwiedzanie dwóch zamków to były
granice naszej wytrzymałości). Chociaż okazało się, że sił starczyło nam do
odwiedzenia zaledwie Chambord być może z powodu upału, który od kilku dni
męczył niemiłosiernie a może dlatego, że Chambord jest największym zamkiem doliny
Loary.
 |
drogi lokalne, którymi wiedzie szlak rowerowy |
 |
wyludnione francuskie miasteczko w południe |
Bryła tego wielkiego renesansowego gmaszyska góruje nad okolicznymi
polami, wyłania się majestatycznie zza drzew kiedy zbliżamy się do niego drogą
rowerową wiodącą po niemal płaskich terenach wśród winnic.
 |
zamek w Chambord |
W korytarzach zamkowych
można się zagubić, wszyscy starają się zrobić sobie zdjęcie na schodach
zaprojektowanych przez Leonarda da Vinci
- zbudowane wewnątrz budynku dwie spirale schodów skręcają w tę
samą stronę, nie krzyżując się ze sobą. W zamku jest 440 komnat dlatego zwiedzenie
ich wszystkich wydaje się niemożliwe, w niektórych mieszkał nasz król - Stanisław Leszczyński, który po
ucieczce z Polski korzystał z opieki teścia – Ludwika XV. W rozległym zamku nie
było wygodnie ani ciepło więc S. Leszczyński długo w nim nie wytrzymał, zamek
nie miał szczęścia do lokatorów i właścicieli i najczęściej stał pusty.
 |
spacer po dachu zamku Chambord |
 |
przedstawienie pod zamkiem |
|
|
Z Chambord ruszyliśmy leśnymi drogami w kierunku
Blois, z biegiem kilometrów napotkaliśmy Loarę i olbrzymim mostem nad rzeką
wjechaliśmy do miasta.
 |
droga w kierunku Blois |
 |
Blois |
Wycieczka czwarta
La Motte – opactwo w Fontevraud - droga Troglodytów – Saumur – 70 km
Celem
wycieczki miały być dwa obiekty: opactwo w Fontevraud i zamek w Saumur.
Dlaczego zaczynamy wyprawy w miejscach takich jak La Motte? Z naszej
agroturystyki nie dotarlibyśmy do Saumur, wobec tego jechaliśmy samochodem,
pojazd zostawialiśmy na parkingach
miejskich i ruszaliśmy przed siebie rowerami. Parkingi zatłoczone były tylko
pod zamkami. Na parkingach rowerowych też był tłok, większość zostawiała rowery
z torbami, kaskami itp. W założeniach mieliśmy robić kółka i wracać do
samochodu ale czasem zdarzało się, że ja z córką zostawałyśmy w miasteczkach a
najsilniejszy w ekipie (czyli mąż) wracał po samochód. Podobne było podczas tej
wycieczki, zwłaszcza że teren był pełen pagórków a pogoda upalna.

Droga między polami słoneczników doprowadziła nas do urokliwego miasteczka Candes - Saint - Martin, miejsca śmierci Św. Marcina a w dodatku jednego z najładnieszych miasteczek we Francji. Powłóczyliśmy się po miasteczku i w cieniu kolegiaty zjedliśmy lunch w małej restauracji (tzw. dejeuner, złożony z trzech dań, serwowany do 13). Niestety nie mam zdjęć oddających w pełni urok tej niewielkiej osady, ale w sieci jest ich pełno.
 |
Candes- Saint- Martin |
 |
Kolegiata w Candes- Saint-Martin. Pod kościołem resatauracja. |
Niedaleko Candes - Saint - Martin wznosi się zamek w Montsoreau, w który Dumas umieścił akcję jednej ze swych powieści. Nie wchodzimy do środka, podziwiamy tylko widok z zamkowych murów na Loarę i miasto.
 |
zamek Montsoreau |
Ruszyliśmy w kierunku opactwa w Fontevraud, założonego w XII wieku, zamieszkiwaną przez męską i żeńską wspólnotę, której przełożoną zawsze była kobieta. W opactwie znajduje się grób Ryszarda Lwie Serce i jego żony Eleonory Akwitańskiej. Z biegiem czasu mury opactwa stały się jednym z najcięższych więzień we Francji.
 |
droga do opactwa w Fontevraud |
 |
opactwo w Fontevraud |
 |
opactwo w Fontevraud |
 |
grobowiec Ryszarda Lwie Serce i Eleonory Akwitańskiej |
 |
kościół w Fontevraud |
Trafiliśmy do opactwa podczas szczytu upału i ledwo starczyło nam siły na zwiedzanie i padliśmy w kawiarni pod opactwem zajadając olbrzymie porcje lodów.
Droga wśród pól i winnic zaprowadziła nas do kolejnej atrakcji tzw. wioski Troglodytów. Wzdłuż drogi, znajdowały się domy wykute w skałach. Zespoły jaskiń były zamieszkane od najdawniejszych czasów, niektóre można zwiedzać, w niektórych nadal są domy albo knajpki.
 |
jaskinie troglodytów |
 |
trasa troglodytów, przejazd jaskinią |
 |
trasa troglodytów, domy na szlaku |
 |
jaskinie troglodytów |
Zmęczeni całodzienną jazdą ledwo dotarliśmy ponownie nad brzeg Loary i do Saumur.
 |
droga do Saumur |
 |
rynek w Saumur |
Super wybraliście sobie trasy ile wam zajęło przejechani ich? Jeszcze czy wy macie rowery full suspension?
OdpowiedzUsuń